Cały film Gwiezdne wojny 8 Ostatni Jedi online to kontynuacja sagi „Gwiezdnych wojen” i osadzona jest bezpośrednio po wydarzeniach z „Przebudzenia Mocy”. Młoda Rey (Daisy Ridley) po odnalezieniu zaginionego Luke’a Skywalkera (Mark Hamill) zaczyna swoje treningi, dążąc do zostania Jedi. Jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem. Tymczasem Kylo Ren (Adam Driver), pędzony pragnieniem zemsty, wznosi się na czele Najwyższego Porządku z zamiarem zniszczenia Ruchu Oporu. W obliczu tej groźby Rey, Luke, Finn (John Boyega) i Poe Dameron (Oscar Isaac) muszą zjednoczyć swoje siły, by przeciwdziałać mrocznej stronie Mocy. Sprawdź czy warto obejrzeć Gwiezdne wojny 8 Ostatni Jedi cały film bez reklam.
Spis treści
Walka z ciemnością nie jest jedynie zewnętrzną rywalizacją, ale też wewnętrzną batalią naszych bohaterów. Postacie nie są jednoznacznie dobre; skrywają mroczne tajemnice, otoczone są aurą tajemniczości i niekiedy postępują nieetycznie, nawet wobec swoich. Wśród nich jest Kylo Ren, który wydaje się być zakłopotanym nastolatkiem z problemami emocjonalnymi, ale z niejasnym celem, by stać się despotą galaktyki. Chociaż koncepcja tej postaci jest intrygująca, jej odgrywanie przez Adama Drivera czasami graniczy z komicznością.
Nie mam nic przeciwko reszcie obsady, zwłaszcza jeśli chodzi o Skywalkera, którego Mark Hamill ponownie przedstawił z nieskazitelną precyzją. Oglądając go, nie mogłem przestać myśleć, jak bardzo brakuje nam go w kinie. Było smutno obserwować sceny z niedawno zmarłą Carrie Fisher, która przez lata wcielała się w postać Leii. Jej magnetyczna obecność na ekranie była niezaprzeczalna. To niewątpliwie jej pożegnalna rola.
Akcja filmu toczy się na trzech frontach. Obserwujemy Rey trenującą u boku Luke’a, Finna podążającego ze stroną Paige Tico oraz Poego Damerona, który próbuje unikać konsekwencji swoich decyzji pod komendą Lei. Narracja skacze między tymi wątkami w taki sposób, że trudno jest śledzić główny trzon historii, którym jest wieczna walka pomiędzy jasną a ciemną stroną mocy. Chwila z Rey, potem z Finnem, następnie z Poem i tak w kółko.
Często trudno było skoncentrować się na jednym fragmencie fabuły, ponieważ natychmiast pojawiała się kontynuacja kolejnego. Podczas seansu byłem zmęczony i czułem senność. Przyznam, że na moment zdrzemnąłem się. Takie coś miało miejsce ostatnio podczas Avengers: Age of Ultron – a wierzcie mi, dość często bywam zmęczony. Film musi być naprawdę monotonny, żeby skłonić mnie do snu wśród głośnych wybuchów.
Należy podkreślić, że „Ostatni Jedi” to wizualnie imponująca produkcja, która nie pozostawia miejsca na błędy estetyczne. Szczególnie w oko wpadła mi postać Snoke, doskonale wykreowana przez specjalistów od CGI – naprawdę imponująca praca. Niemniej jednak smuci fakt, że podczas gdy Lucas – mimo wielu niedociągnięć fabularnych – zawsze oferował widzom coś, co wizualnie robiło ogromne wrażenie, to w najnowszych odsłonach Gwiezdnych wojen trudno znaleźć coś, co naprawdę by nas zaskoczyło.
Mocne strzały galaktycznych dział, brzęczące miecze świetlne oraz energetyczne lasery są eksploatowane na każdym kroku – i dobrze na tym wychodzi! Szczególną uwagę warto zwrócić na finałową bitwę. Tak majestatycznej konfrontacji w kinie sci-fi nie doświadczyłem od czasów Kapitana Ameryki: Wojna bohaterów. Podsumowując, „Ostatni Jedi” to produkcja z pewnymi niedociągnięciami. Dla fanów „Gwiezdnych Wojen” rekomendacja jest zbędna.
Dla miłośników gatunku sci-fi film również dostarczy wiele emocji, choć warto dostosować oczekiwania. Jeśli oczekujecie epickiego arcydzieła, które zostanie z Wami na zawsze – radzę rozwaga. Niemniej jednak, konkluzja „Ostatniego Jedi” zdecydowanie rekompensuje drobne potknięcia filmu.
Film ma w większości odpowiednie tempo, ale w pewnym fragmencie zbytnio zwalnia. Odczuwa się pewne niezgranie z resztą narracji, co dotyczy głównie sekwencji w Canto Bight – luksusowego miasta-kasyna. Chociaż prezentuje wiele oryginalnych pomysłów, wydawało mi się, że czegoś tu brakuje. Sceny te wydają się przeciągane, nieco mdłe (zwłaszcza w zestawieniu z resztą filmu) i z konceptem, który nie jest w pełni przemyślany. To, co widzimy w tej części, nie jest tak intrygujące, jak by się spodziewało.
Niepotrzebnie przedłuża akcję filmu. Ponadto pojawia się kilka kontrowersyjnych zwrotów akcji, które wprowadzają fundamentalne zmiany w uniwersum Gwiezdnych Wojen i wywołują u mnie skomplikowane emocje. Te momenty, chociaż ważne, sprawiają wrażenie, jakby pewne wątki zostały zakończone zbyt pochopnie i bez wystarczającego rozwinięcia. Wygląda to, jakby Lucasfilm w pewnym momencie zdał sobie sprawę, że pewne elementy trylogii, które miały być kluczowe, okazały się zbędne.
Innymi słowy, są to fragmenty wywołujące uczucie rozczarowania i frustracji, ponieważ oczekiwania były wyższe. Spośród wszystkich nowych postaci, dwie wyróżniają się na tle innych. Pierwsza to Rose, która tworzy nierozerwalny duet z Finnem. Jest ona odmienna od postaci, które dotychczas widzieliśmy w uniwersum Gwiezdnych Wojen – zwykłą osobą, która dotychczas pozostawała w cieniu. Niemniej jednak staje się zabawną i wiarygodną postacią, która pełni ważną rolę w fabule.
Drugą godną uwagi postacią jest DJ wcielony przez Benicio del Toro. Jego ekranowy czas jest ograniczony, ale obecność tego aktora w filmie zawsze gwarantuje solidne wykonanie. DJ, jako haker i przestępca, emanuje charakterystyczną dla del Toro charyzmą. Natomiast postać Admirał Holdo, którą gra Laura Dern, okazała się pewnym rozczarowaniem, nie wnosząc nic świeżego do opowieści.
Johnson przede wszystkim dostarcza znakomitego kina dla tych, którzy szukają dobrej rozrywki. Akcja, bitwy w kosmosie i na lądzie prezentują się inaczej niż dotychczas w tym uniwersum. Zaskoczenie przy tego typu scenach i ich odświeżające podejście to zdecydowanie atut. Szczególnie widać inspiracje z II wojny światowej podczas kosmicznych potyczek. Niemniej jednak, ci, którzy oczekują epickiej batalii przewyższającej wszystko, co dotychczas widzieli, muszą jeszcze uzbroić się w cierpliwość.
Jest nieźle, choć brakuje tego niepowtarzalnego elementu, który nadawałby produkcji wyjątkowy wymiar. Film obfituje w humor, który został dostosowany do klimatu Gwiezdnych Wojen przez reżysera, zachowując jednocześnie wyczucie odpowiedniego momentu na żart. Czasem śmiejemy się z sytuacji slapstickowych, innym razem z sarkastycznych żartów typowych dla stylu reżysera. Znając wcześniejsze prace Johnsona, łatwo rozpoznać jego charakterystyczne podejście do humoru. Małe ptaki z Ahch-To z pewnością dodają filmowi charakteru.
Dużo uwagi poświęcono Rey, co pozwala nam głębiej zgłębić charakter tej bohaterki oraz jej przeszłość. Możemy zrozumieć, co w niej się obudziło i dlaczego w poprzedniej części tak naturalnie korzystała z Mocy. Otrzymujemy też pewne odpowiedzi na pytania, które od dawna nas dręczyły, skłaniające do refleksji. Oczywiście są też takie, które mogą być wprowadzeniem w błąd lub manipulacją – biorąc pod uwagę kontekst niektórych scen, można odnieść wrażenie, że reżyser chce nas wprowadzić w błąd.
Obejrzyj pozostałe części serii:
Cały film Gwiezdne Wojny 8 Ostatni Jedi online można obejrzeć m.in. na stronie VODprogram.pl, ale istnieją również inne źródła. Są to na przykład serwisy takie jak Netflix, HBO czy Disney+. A zatem włącz Gwiezdne Wojny 8 Ostatni Jedi cały film po polsku i ciesz się domowym seansem już dzisiaj!
Komentarze
Sortowanie według najpopularniejszych